Ciężko przejść obojętnie obok "wcięć" profesora Orłowskiego w wypowiedz Jana Oleszczuka-Zygmuntowskiego w poniższym fragmencie wideo. Będę się powtarzał, ale odniosę się do przywołanego fragmentu i do zarzutów prof. Orłowskiego.
Zygmuntowski ma rację, mówiąc, że Izera była dobrym pomysłem - nie tylko z punktu widzenia biznesu czy trendów ekologicznych. To także rozsądny sposób na wykorzystanie środków z KPO: inwestowanie w duże projekty zamiast rozdrabniania ich na tysiące podmiotów, jak np. w branży HoReCa. Izera mogła wygenerować kilkanaście tysięcy miejsc pracy (bezpośrednich i pośrednich), stworzyć rodzimą markę "przynoszącą marżę" polskiej gospodarce, przyciągnąć i zatrzymać w kraju polskich specjalistów z branży, a także stać się impulsem rozwoju krajowego sektora automotive.
Odnosząc się do zarzutów prof. Orłowskiego:
1. "Nawet nie karoseria" (w domyśle: nic nie miało być polskie)
"Mózgiem" projektu nadwozia był polski zespół składający się z kilku osób, natomiast Pininfarina pełniła rolę "rąk" realizujących projekt. Powód jest prosty: w Polsce nie istnieje biuro projektowe o skali zdolnej podołać takiemu wyzwaniu. Electromobility Poland zatrudniało w szczycie 130 osób, Pininfarina - prawie 500. Części miały być produkowane głównie w regionie (Polska, Czechy), co jest logiczne - transport z odległych miejsc zjadłby zyski. Pakiet kontrolny spółki miał pozostać w polskich rękach.
Mieliśmy więc:
- polski projekt nadwozia,
- części w większości z regionu,
- zyski pozostające w polskiej gospodarce,
- polskich pracowników,
- polski zarząd,
- spółkę w rękach polskiego kapitału.
Trudno więc zrozumieć przytyk "nawet nie karoseria" - prawdopodobnie wynika z braku wiedzy o tym, jak naprawdę funkcjonuje globalny przemysł motoryzacyjny.
2. "Izera nie miała ograniczeń finansowych, miała pieniędzy ile chciała i przez lata nic nie zrobiła"
"Nic nie zrobiła"? To dlaczego cały projekt był gotowy, z pozwoleniami i wybranym generalnym wykonawcą, tak że można było zaczynać budowę? Wystarczyło przelać obiecane przez Państwo Polskie środki na realizację fabryki.
Co do "nieograniczonego finansowania" - Izera otrzymała łącznie 550 mln zł, z czego sama działka kosztowała 128 mln zł netto. Do ukończenia projektu potrzebne było 1,5–2 mld zł kapitału (całkowita wartość inwestycji to ponad 6 mld zł). Nic dziwnego, że bez środków z KPO, które miały być dźwignią dla tej inwestycji, nie dało się doprowadzić sprawy do końca.
Opóźnienia wynikały głównie z braku finansowania - program unijny się przeciągał, a polska opinia publiczna zapewne nie zaakceptowałaby państwowej inwestycji rzędu zaledwie 2 mld zł (budżetowe wydatki na 2025 rok to 921 mld zł).
3. "Wycięto tylko las." - nawet tutaj prof. Orłowski się myli. Właściwie to nie las tylko to co miało być w założeniu lasem, a było nieudaną próbą rekultywacji terenu na terenach pokopalnianych. Teren ten należy do Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego, a więc prędzej czy później rzekomy "las" i tak by zniknął.
Podsumowując... Wszyscy w studiu łącznie z profesorem Orłowskim wielokrotnie robili przytyki o jakość zarządzania w stronę polityków, ale kiedy przychodzi co do czego to prof. Orłowski cytuje polityczne spiny wymyślone w zapleczu politycznym przez opozycję czy też koalicjantów rządowych o "wyciętym lesie", "chińskiej inwestycji" czy też "misiu".
"Trochę" wstyd dla takiego eksperta, nie uważacie? ;)
Autor: Sawa
Link:
https://x.com/sawa_calinski/status/1956344489699651845