https://t.co/myjbDHgfqq
„To zdjęcie dziewczyny więźniarki szczególnie pamiętam, bo wyglądała rozbrajająco, taka młodziutka w ubiorze więźnia. Kiedy po niemiecku wywoływano numery więźniów, ta dziewczyna tego nie rozumiała, za co była bita pejczem przez esesmankę. Bito też ją w twarz [Czesię Kwokę – nastoletnią dziewczynkę zamordowaną przez Niemców w KL Auschwitz] … Taka ładna dziewczynka, taka niewinna. Płakała, ale nic nie mogła zrobić. Przed zdjęciem dziewczynka wytarła łzy i krew z rozcięcia na wardze”…
Po ataku Niemiec na Polskę w 1939 r. i zajęciu Żywca, odmówił podpisania Volkslisty, przysługującej mu z uwagi na niemieckie pochodzenie. Niedługo potem wyjechał chcąc przedostać się do Wojska Polskiego we Francji, próbując przekroczyć zieloną granicę z Węgrami.
Zadenuncjowany został aresztowany i osadzony w więzieniu w Sanoku. 30 sierpnia 1940 r. trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Podczas transportu do obozu, w Tarnowie po raz kolejny Niemcy zaproponowali mu podpisanie Volkslisty, a on po raz kolejny odmówił.
W obozie skierowano go początkowo do komanda kopiącego fundamenty nowych budynków oraz budującego drogi od krematorium do dworca, gdzie szybko awansował na tłumacza kapo. Następnie pracował w komandzie przeładowującym węgiel i koks, a potem w kartoflarni.
Gdy Niemcy dowiedzieli się o jego zdolnościach został głównym fotografem obozowym i wykonywał portrety nowo przybyłym więźniom, przeznaczone do kartoteki obozowej. Zdarzało się, że przez noc robił ich tysiąc, albo więcej, bo nad ranem przyjeżdżał następny transport.
Oprócz tego fotografował https://t.co/ZxP30bGek8. prywatne spotkania Niemców z rodzinami i ich "doświadczenia medyczne". Jak sam szacuje wykonał ok. 50 tys. zdjęć. Był „szanowany” przez okupantów w obozie, bo zależało im na ładnych zdjęciach wysyłanych rodzinom, dzięki czemu w czasie całego swojego pobytu w obozie, miał „spokojne” warunki do życia.
Podczas ewakuacji obozu zignorował rozkaz spalenia wszystkich zdjęć, dzięki czemu ocalało ponad 40 tys. fotografii. Były one później dowodami w procesach Niemców. Został ewakuowany do obozu KL Mauthausen-Gusen, gdzie doczekał końca wojny i wyzwolenia.
Po oswobodzeniu przez Amerykanów otrzymał po raz trzeci propozycję zmiany obywatelstwa:
„Zostań tu. Tam są już bolszewicy. Jak zechcesz, będziesz Niemcem, Anglikiem albo Amerykaninem”.
Odrzucił ofertę i powrócił do Żywca. Chciał wrócić do zawodu fotografa, ale zrezygnował po kilku próbach, bo gdy na kogoś patrzył przez obiektyw aparatu, widział zawsze więźniów z obozu, powracały koszmary i już nigdy nie wziął do rąk aparatu fotograficznego.
O swojej pracy obozowego dokumentalisty nie wspominał nikomu przez sześćdziesiąt lat. Został rzemieślnikiem, nikt nie znał jego przeszłości.
23 października 2012 r. w Żywcu, w wieku 94 lat zmarł Wilhelm Brasse – polski fotograf, który w czasie II wojny światowej, jako więzień nr 3444 trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz- Birkenau w Oświęcimiu, gdzie na zlecenie SS prowadził tajną dokumentację fotograficzną.
Po latach na jego ślad trafili żydowscy historycy z Izraela, a od nich dowiedział się (?) o nim polski dokumentalista, Ireneusz Dobrowolski. Reżyser i scenarzysta, który przez kilka lat zbierał materiały do filmu dokumentalnego pt. „Portrecista” zrealizowanego w 2005 r., który opowiada o Brassem i jego pracy w Auschwitz. Podobno „Spowiedź” Wilhelma Brassego przed kamerą trwała 10 dni.
Autor: Seb.Nowak.
Link:
https://x.com/Sebasti00951011/status/1848878558556668081